La Guardia (oficjalnie w Galicji – A Guarda), miasto z pięknym widokiem na Atlantyk położone w prowincji Pontevedra, blisko granicy z Portugalią. Komisja Europejska wyróżniła ją jako europejski cel doskonałości (EDEN), ze względu na jej udogodnienia turystyczne. Z uwagi na swoje położenie A Guarda przez stulecia była atakowana przez wandali, piratów, Normanów i Saracenów oraz Portugalczyków i Francuzów.
„Tam gdzie umiera Miño(rzeka), a na szczycie góruje stuletni imponujący fort, znajdziesz A Guarda, sąsiada Portugalii, gdzie jedzenie homara jest religią, a zwykły spacer po plaży staje się najlepszym planem na świecie. Na jej horyzoncie zobaczysz najlepsze zachody słońca, a fiesty obchodzone są tak, jakby świat miał się skończyć następnego dnia. Odwiedź A Guarda, a będziesz marzył o powrocie.” -Tak reklamują swoją gminę mieszkańcy tego urokliwego miasteczka. Mnie przekonuje i chociaż homara w A Guarda nie jadłam i zachodu słońca nie doczekałam, polecam wycieczkę do tego niezwykłego miejsca, gdzie piękno krajobrazu, prehistoria i smaki morza przenikają się wzajemnie.
Aby zanurzyć się w autentycznym, morskim duchu A Guarda, trzeba zobaczyć pomnik Mariñero, który jest zasłużonym hołdem dla mieszkańców i pracowników morza oraz Muzeum morskie Museo do Mar, znajdujące się w replice starej wieży strażniczej na końcu promenady. Wizyta w porcie jest koniecznością.
Tu można obserwować łodzie odpoczywające przed rozpoczęciem nowego dnia pracy, zawsze na tle odgłosów mew i delikatnego szumu fal. Jeśli macie czas, koniecznie zajrzyjcie na targ rybny oraz obejrzyjcie małe rybackie chatki w jednej z najbardziej turystycznych części miasta. Przy promenadzie, na każdym kroku zapraszają na chwilę odpoczynku przytulne restauracje i kawiarenki. Przy pięknych promieniach słonecznych można delektować się ciepłem, szumem morza i kolorami domków umieszczonych na zboczach miasta. Wszystko to tworzy piękne i wakacyjne obrazy.
Jednak najbardziej niezwykła część A Gurada leży w pobliżu miejscowości. Są to pozostałości celtyckiej osady „Castro de Santa Trega” datowanej na okres od VI do II – I w.p.n.e. To miasto położone na wysokości 341 metrów, było domem dla blisko 5000 osób w okresie swojej świetności i jednym z największych na półwyspie północno- zachodnim. Składało się w większości z owalnych domów, ale są też prostokątne z zaokrąglonymi narożnikami w stylu rzymskim.
Chociaż może się wydawać, że jest to chaotyczne miasto, istnieje logiczny porządek wokół „jednostek rodzinnych” , które warto spróbować odkryć, jak również petroglify na ścianach zagrody. Mieszkańcy osady prowadzili samodzielną gospodarkę, a także wytwarzali ceramikę, biżuterię, tkaniny i instrumenty, które można obejrzeć w muzeum archeologicznym znajdującym się w mieście.
Ale oprócz tego jest to również spektakularny punkt widokowy na rzekę Miño i na Portugalię. Dzięki temu jego starożytni mieszkańcy nie tylko cieszyli się ochroną, jaką zapewniało otoczenie miasta murem, ale także uprzywilejowanym widokiem panoramicznym. Przyznajcie, że jest wyjątkowy 🙂
Niezwykłe wrażenie robi kamienna droga krzyżowa z rzeźbionymi krzyżami wokół wzniesienia. Droga prowadzi aż na sam szczyt Santa Trega oraz punkt widokowy.
Na szczycie Monte de Santa Trega znajduje się sanktuarium. Najprawdopodobniej mniszka Exeria, po powrocie z pielgrzymki na wschód, wprowadziła nabożeństwo do Matki Boskie z Santa Trega wśród pustelników niższego Miño w późnym średniowieczu. Istnienie pustelni jest już udokumentowane w XII w., ale reformy i rozszerzenia w XVI i XVII w. nadały mu obecny wygląd. Matka Boska z Santa Trega jest patronką miasta A Guarda i ma w regionie wielką tradycję religijną. 23 września obchodzona jest jej uroczystość, podczas porannych mszy świętych, a po procesji ku czci Matki Boskiej odbywają się tradycyjne aukcje produktów ofiarowanych Świętej.
Na koniec dnia oczywiście coś dla ciała. Homar jest gwiazdą owoców morza w A Guarda i w każdej restauracji, serwują go w różnych wariantach. Ty razem nie zdecydowaliśmy się na homara, ale spróbowanie regionalnych specjalności jest koniecznością. Postanowiliśmy sprawdzić polecaną restaurację „Trasmalla”, oznaczoną gwiazdkami Michelina. Nie zawiedliśmy się. Wszystko świeże, pyszne i estetycznie podane. Na przystawkę zamówiliśmy camarones, a na danie główne paterę z trzema rodzajami ryb. Oczywiście nie mogło obejść się bez deseru. Typowe postres galicyjskie – flan de cafe i tarta de ceso. Obsługa bardzo profesjonalna i miejsce z widokiem na port. Czy można chcieć czegoś więcej?
Wracając nie możemy oderwać oczu od niesamowitego krajobrazu w pobliżu Baiona. Bezkres oceanu i szum fal, dodatkowo wzmagany przez silny wiatr tylko potęgował jego monumentalność. Piękna i ciekawa jest Galicja.
Piękne miasto. I widać już Portugalię. Na pewno do odwiedzenia kiedyś…
Koniecznie, to niezwykłe miejsce 🙂
Piękne takie kolorowe, a nie kiczowate, naturalne a nie bure, eleganckie a nie przesadne no i te owce morza, uwielbiam, ale przecież nie u nas. Bałabym się. Tam to jest świeże, a u nas wiadomo…
Prawda, też w Polsce nie jem owoców morza, ale tutaj… uwielbiam. A miasteczka takie naturalne lubię najbardziej.
Jak zawsze miło u Ciebie, poznaję nieznane mi rejony.
Pięknie położone, malownicze miasteczko.
Bardzo ciekawy wątek historyczny, a jedzonko, zwłaszcza homary, pychota.
Punkt widokowy genialny, tylko się zachwycać 🙂
Dziękuję !
Bardzo mi miło i oczywiście serdecznie zapraszam na jeszcze 🙂 Mam nadzieję, że restrykcje kovidowe nie pokrzyżują mi planów zwiedzania.
Kolejne ciekawe miejsce które można dopisać do listy. Zaciekawiły mnie te kolorowe domy w oddali. Kusisz mnie tymi miejscami i jest ich parę. Oby tylko kiedyś tam dotrzeć 🙂
Jestem pewna, że kiedyś się uda… 🙂 Oby jak najszybciej.
Rozmarzam się zaglądając do Ciebie… Chciałoby się teraz teleportować i zasmakować tych wszystkich kolorów, emocji, smaków… Fajnie, że można teraz podróżować przynajmniej tak wirtualnie 🙂
Patrząc na zdjęcia człowiek marzy o tym, aby spakować walizki. Niestety w obecnym czasie jest to nie możliwe i chyba długo nie będzie 🙁 A te krewetki? -no cóż, nie mogę oderwać oczu, jadłabym 🙂
Oj camarones są przepyszne. Dużo z nimi zabawy, ale ja to uwielbiam 🙂 Ciągle mam nadzieję, że już wkrótce podróże wrócą na stałe do kalendarza. Przecież to nie może trwać wiecznie!
Piekne widoczki, przyjemne miasteczko i temperatura zdecydowanie atrakcyjniejsza. Chętnie spakuje walizki i się zamienię.
Zamieniać się nie chcę, ale serdecznie zapraszam do Galicji, kiedy już to będzie możliwe 🙂
Przepiękne miasto z bardzo ciekawa historia, samo sanktuarium i drogą krzyżowa na pewno nadaje miastu innego wymiaru. Często spotykam się z jakimś ponadczasowym wymiarem,religijnym elementem w takich miejscach. Może właśnie życie tuz obok wielkiego żywiołu jakim jest Atlantyk i pewna zależność z nim jego mieszkańców łączy ich relacją inną niż zwykle. Z chcecia bym tam pobyła na więcej niż jeden weekend.
Dokładnie to się czuje. I rzeczywiście masz rację, żeby zanurzyć się w atmosferze miasteczka nie wystarczy chwila, trzeba wsiąknąć w otoczenie.