Skąd koty na stronie o Galicji?

Przede wszystkim z pasji i fascynacji. Od samego początku mojego pobytu w Hiszpanii, koty były częścią mojego życia na emigracji. Są nie tylko towarzyszami i terapeutami, ale również wdzięcznymi modelami fotografii. 

Na stronie chcę dzielić się z Wami zdjęciami moich osobistych kotów, ale również tych spotkanych w drodze, podróży i na ulicy. Wiele z nich, tylko mijam, inne pozostają w moich myślach i sercu na dłużej. Koty w Galicji żyją w domach, ale przede wszystkim są kotami „wychodzącymi”. Świadomość na temat bezpieczeństwa kotów jest tutaj zgoła odmienna. W każdym niemal pueblo można spotkać wałęsające się koty, często piękne, w typie rasy. 

Tak jak różne jest podejście do zwierząt, tak odmienne są gabinety weterynaryjne. Od prostych, wiejskich, gdzie „kot, to tylko kot”, do profesjonalnych, z odpowiednim podejściem i co za tym idzie wysokimi cenami. Miałam okazję odwiedzić kilka z nich i osobiście odczuć różnice w traktowaniu zwierząt. 

Nasze koty, są kotami domowymi, wychodzącymi do zabezpieczonego ogrodu. Mają to szczęście, że mogą korzystać z wybiegu, ze słońca i tarzać się po trawie.

Krótka historia moich kotów

Od zawsze kochałam zwierzęta, w moim życiu jednak najczęściej towarzyszyły mi psy. Marzyłam o psie, po przeprowadzce do Hiszpanii, jednak pogodzenie tego z wynajmem mieszkania i częstymi podróżami, było nierealne. Pojawił się więc pomysł zaadoptowania kociego towarzysza. Po kilku dniach poszukiwań wybór padł na kota rasy szkockiej Scottish Fold. Sonia przyjechała do nas z Porto w Portugalii i została członkiem naszej rodziny w listopadzie 2016 r., rok po przeprowadzce do Hiszpanii. 

Sonia

Dwa lata póżniej w listopadzie 2018 r., do Soni dołączył Santi, kocurek tej samej rasy. Wybraliśmy się po niego do Madrytu i przemiłej hodowczyni Ludmiły. Początki socjalizacji nie były wcale proste. Nasza koteczka okazała się bardzo silną dominatorką i potrzebowała dużo czasu, aby zaakceptować fakt posiadania kociego towarzysza.

Santi

Nasza rodzina wydawała się już pełna i szczęśliwa, nie zamierzaliśmy jej powiększać, tym bardziej, że czekała nas kolejna przeprowadzka. Życie pisze jednak różne scenariusze i na naszej drodze pojawiała się rodzinka bezdomniaków. Oczywiście nie mogłam przejść obojętnie. Udało się wysterylizować koteczki i znaleźć domki dla większości. Serce jednak zabiło mocniej i w styczniu 2020 r., galicyjska koteczka z garażu – Zara, zamieszkała z nami.

Zara

Po roku przygarnęliśmy również mamę Zary, która z powodów zdrowotnych nie mogła pozostać na zewnątrz. Miał to być tylko pobyt tymczasowy, podczas rekonwalescencji, jednak wygląda na to, że zostanie już z nami na stałe. Być może nadając jej imię Mia, co po hiszpańsku oznacza „moja”, podświadomie czułam, że tak się stanie 😉

Mia

Ostatnio zamieszkał w naszym ogrodzie młody kocurek, którego najprawdopodobniej ktoś wyrzucił. Jest bardzo „miziasty” i lgnie do człowieka. Próbuję znaleźć mu domek, ale póki co bez powodzenia. Czy dołączy do naszej gromadki? Zobaczymy…

Chico

Coraz trudniej umieścić je wszystkie na jednym zdjęciu, ale zawsze warto próbować 😉

luty 2022