Jeszcze w latach 80-tych XX wieku mało kto sądził, że galicyjskie wina znajdą swoich amatorów w Europie i na całym świecie. Produkowano je wyłącznie dla własnej konsumpcji, jakby zapominając o bogatej tradycji winiarskiej tych terenów w zamierzchłych epokach. Winorośl trafiła tutaj za pośrednictwem Rzymian kolonizujących cały Półwysep Iberyjski. Znaczenie przemysłu winiarskiego w Galicji musiało być szczególnie duże w XVII wieku, ponieważ istnieją dowody handlu nim w odległych zakątkach Europy. Winnice zajmowały wtedy około 50.000 hektarów w terytorium tej wspólnoty autonomicznej, czyli mniej więcej dwa razy tyle co obecnie. Niestety, w kolejnych stuleciach rozmaite plagi i choroby przetrzebiły tutejszą winorośl. Dodatkowo pogłębianie się zapaści ekonomicznej Galicji zmusiło wielu jej mieszkańców, w tym winiarzy do emigracji zarobkowej. Część z nich znalazła zatrudnienie w prosperujących znacznie lepiej winiarniach portugalskich. W ten oto sposób profesjonalne winiarstwo galicyjskie odeszło w niepamięć. Odradzać się zaczęło dopiero pod koniec lat 80-tych XX wieku, w znacznej mierze dzięki dotacjom z budżetu Unii Europejskiej.
Aktualnie na terytorium Galicji znajduje się pięć apelacji wina hiszpańskiego: Rías Baixas, Ribeira Sacra, Ribeiro, Monterrey oraz Valdeorras. Wizytówką czterech z nich jest szczep albariño i wina o tej samej nazwie, po przeciwnej stronie granicy z Portugalią nazywane alvarinho i niekiedy vinho verde (może być wytwarzane także z gron innych odmian winorośli). Miłośnicy win z Galicji cenią sobie również wina, których podstawą są winogrona białych endemicznych odmian godello i treixadura. Czerwone wina nie są mocną stroną galicyjskich winiarni. Mimo tego warto pokusić się o dobrą butelkę odmianowego wina ze szczepu mencía lub sousón z Galicji.
Z racji swojego nadatlantyckiego położenia Galicja ma skrajnie odmienne warunki klimatyczne do uprawy winorośli w porównaniu z Andaluzją czy Kastylią – La Manchą. Wystarczy chociażby zwrócić uwagę na to, że średnia temperatura w najgorętszym lipcu wynosi mniej więcej tyle, co całoroczna średnia temperatura na południu Hiszpanii. Okazuje się, że przy uwzględnieniu specyfiki podłoży w galicyjskich winogradach ma to wyjątkowy wpływ na dojrzewanie winogron lokalnych odmian winorośli. Właśnie z nich powstają jedne z najlepszych młodych win białych na świecie.
Śladami produkcji Albariño
Kiedy do Hiszpanii napływają pierwsze fale upałów, Hiszpanie mówią że nadszedł czas albariño. Wina z tego szczepu faktycznie są idealnym towarzyszem letniej aury oraz lekkich posiłków na bazie ryb i owoców morza.
Hiszpańska Galicja i północna część Portugalii ma swoją odpowiedź na międzynarodowe rieslingi, sauvignon blanc czy chardonnay. To albariño, biała endemiczna odmiana winorośli oraz nazwa produkowanych z jej gron odmianowych win.
Niekwestionowanym zagłębiem albariño jest galicyjska apelacja D.O. Rías Baixas. Przed kilkoma laty świat oszalał na punkcie rześkich win produkowanych z winogron tego szczepu, chociaż jeszcze ćwierć wieku temu mało kto o nim słyszał. Zanim Rías Baixas otrzymała w 1988 roku status apelacji na jej obecnym terytorium funkcjonowało zaledwie 14 winiarni. Obecnie jest ich tam ponad 150, a mimo tego wszystkie produkowane wina schodzą na przysłowiowym pniu, w dużej części do winomanów z USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec, krajów Beneluksu, Skandynawii i Szwajcarii.
Nie byliśmy wstanie odwiedzić wszystkich winiarni w okolicy, ale aby przyjrzeć się od środka produkcji wina oraz zbiorowi winogron odwiedziliśmy jedną z winnic w okolicach Tomiño : „Terras Gauda”.
Zwiedzanie winnicy to niewątpliwie wspaniała przygoda. Wycieczka podczas której można poznać życie winnicy, oraz spróbować wytwarzanego w niej wina trwa około 1,5 godziny. Przechadzając się pomiędzy winnymi krzewami słuchaliśmy opowieści o uprawie winorośli, o sposobach zbiorów i przechowywania wina. Odwiedziliśmy również przetwórnię, w której wino produkowane jest z najwyższą starannością.
Na zakończenie zwiedzania, w sklepie mogliśmy zakupić lokalne Albariño oraz wina z pobliskich winnic.
Winobranie w Ribeira Sacra
Hiszpanie twierdzą, że winobranie w galicyjskim regionie Ribeira Sacra jest najniebezpieczniejsze na świecie. To prawdziwa walka z siłami tkwiącymi w naturze: kapryśną pogodą, grawitacją oraz ludzkimi słabościami…
„Wyobraź sobie, że stoisz na zboczu nachylonym o połowę kąta prostego. Stopy niezbyt pewnie przylegają do śliskiej, granitowej skały. Jedyną rzeczą, której możesz się chwycić są wątłe łozy winnej latorośli. W uszach rozbrzmiewa świszcząca melodia wiatru podróżującego przez nieznaną przełęcz oraz głuche dudnienie kamienia, który nabierając impetu przetacza się niedaleko twojej nogi. Sprzed oczu zaczyna leniwie odpływać welon porannej mgły. Dopiero teraz dostrzegasz, że stok na którym usiłujesz złapać równowagę jest tyleż długi, co stromy. Na jego krańcu widzisz oślepiającą słonecznym refleksem taflę wielkiej rzeki, która w powolnym rytmie pokonuje zakola zielonego kanionu”.
Winobranie w Ribeira Sacra trwa zwykle od połowy września do połowy października. Jego czas nadchodzi wraz o optymalnym (niekiedy z konieczności tylko wystarczającym) stopniem dojrzałości winogron w poszczególnych siedliskach. Ma na to wpływ wiele czynników. Głównym jest oczywiście pogoda. Poza tym, wciśnięte w strome zbocza winnice prowadzące wzdłuż meandrów rzeki Sil są zwrócone w wielu kierunkach względem wędrującego po horyzoncie słońca.
Hiszpańska Galicja to region, w którym pogoda sprzyjająca dojrzewaniu winogron bez większych komplikacji trafia się raz na kilka lat.
Około ósmej nad ranem sezonowi pracownicy dowożeni są do miejsc zbiorów winogron. Opuszczają samochody zatrzymujące się w wybranych odcinkach drogowych serpentyn i schodzą po granitowych stopniach na winne parcele. Dzielą się na dwie współpracujące ze sobą grupy o różnych umiejętnościach i zadaniach.
Pierwszą z nich stanowią vendimiadores, w większości mieszkańcy okolicznych wsi i miasteczek. Podstawą w ich pracy jest właściwe obchodzenie się z winoroślą. Obrywane grona muszą być odpowiednio dojrzałe i zdrowe. Ich dłonie wyróżnia zręczność i delikatność, bardziej zakodowana w DNA, niż nabyta w trakcie poprzednich winobrań. Niektórzy vendimiadores mają nawet powyżej 60 lat.
Drugą grupę stanowią acarreadores. To bardzo często przyjezdni, z bliższych bądź dalszych regionów Hiszpanii (np. Andaluzji) oraz Portugalii. Wcześniejsze doświadczenie przy winobraniu nie jest konieczne. Pożądane w ich przypadku cechy to siła, wytrwałość, odwaga i doskonały zmysł równowagi. Na barkach dźwigają ponad 20-kilogramowe skrzynki z winogronami, niekiedy po dwie naraz, „kursując” pomiędzy tarasami winnic. Jeden nieprzemyślany krok może nieść za sobą dramatyczne konsekwencje.
Galicyjska pogoda jest utrapieniem winiarzy także w trakcie samego winobrania. Kiedy deszcz jest lekki lub krótki mogą kontynuować pracę jeszcze tego samego dnia. Gdy jest silniejszy, vendimiadores powracają do domów i czekają na sygnał wznowienia zbiorów od pracodawców. Woda koniecznie musi odparować, a winogrona odzyskać dojrzałość wyrażaną w zawartości cukrów.
Ponad 80% win wytwarzanych w apelacji D.O. Ribeira Sacra stanowią wina czerwone, wytwarzane z odmiany mencía. Winomanom kojarzy się ona przede wszystkim z mocno owocowymi i lekkimi trunkami z kastylijskiej DO Bierzo. Tymczasem odmianowe mencía ze Świętej Riwiery mają nieco inną osobowość. Drzemie w nich górski charakter: kamienna szorstkość i mineralność. Z racji dużo większych kosztów winobrania są nieco droższe od win z Bierzo. Warto jednak dorzucić te kilka euro, a zmysły pokierują nas wówczas ku krajobrazom przepastnych winnic i kamiennych ścieżek wydeptywanych od dwóch tysięcy lat przez ludzi wina z Ribeira Sacra.
Te winnice z oddali wyglądają po prostu obłędnie. I te mury tak cudnie porośnięte zielenią, jakież to wszystko jest piękne. Dziękuję za taką masę ciekawych informacji, przeczytałam z prawdziwym zainteresowaniem. To tematy, w które raczej nie zagłębiałam się wcześniej.
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
To prawda, wszystko wygląda magicznie. Zieleń I krajobrazy, cudowna natura i niebezpieczeństwo. Warto to zobaczyć, aby potem rozkoszować się smakiem galicyjskiego wina 🙂
Uwielbiam winnice, towarzyszy im cudowny zapach i otoczka tajemnicy. Galicyjskie winnice są położone spektakularnie, to na pewno było cudowne doświadczenie. Nigdy nie spotkałam się z winem z Galicji, ale teraz już będę wiedziała, że trzeba koniecznie spróbować. Pozdrawiam:)
Rzeczywiście trzeba spróbować wina Galicji, aby poczuć smak kamiennych ścieżek I przepastnych krajobrazów. To smak magii, spotykany w galicyjskich winnicach.
Jeżeli wybiorę się do Galicji, przede wszystkim zrobię sobie trip po winnicach. Uwielbiam te widoki, proces powstawania wina i same degustacje.
To bardzo interesujący pomysł. Też mamy w planach zwiedzanie kolejnych winnic. Na szczęście jest ich tutaj wiele 🙂
Cudownie, magicznie, moje klimaty.
Kocham takie miejsca.
Pięknie pokazałaś winnice Galicji, których zupełnie nie znam.
Dziękuję bardzo :-). Rzeczywiście, masz rację te winnice mają w sobie coś z magii.
Uwielbiam wina chociaż się na nich kompletnie nie znam i co tu dużo mówić nie bylam jeszcze w żadnej winnicy a chętnie bym zobaczyła. Dobrze ze mogę dobie zobaczyć u ciebie.
Naprawdę warto wybrać się na taką wycieczkę do winnicy. Jeśli będziesz miała okazje koniecznie skorzystaj.
Bardzo lubię wino 🙂 chętnie spróbowałabym galicyjskiego 🙂 niesamowity klimat mają winnice, są pięknie położone. Wspaniały post z ogromna ilością informacji 🙂
Galicyjskiego wina koniecznie trzeba spróbować, ale smakuje najlepiej, kiedy znasz jego pochodzenie 🙂
To raj 🙂 dla mas oczywiście lubiących wino 🙂 moglibyśmy być testerami w takim miejscu i delektować się nie tylko smakiem win ale także widokami, temperaturą, a nawet owocami dojrzałymi w tym cudownym słońcu 🙂 Zadrosze Ci tego że macie takie super miejsca na wyciągnięcie ręki i szkoda że nie da się tu przezucic do nas jednej buteleczki 🙂
Tak Aniu, to prawdziwy raj 🙂 Obiecaliśmy sobie, że co roku będziemy odwiedzać inne rejony Galicji, aby podglądać produkcje win. A buteleczkę zawsze można przerzucić, choćby za pomocą kuriera. Najlepiej jednak przyjechać i spróbować na miejscu 🙂
W takiej winnicy mogę się założyć że panuje wiecznie Słoneczna radosna atmosfera. Nigdy nie byłam w takiej winnicy aczkolwiek o ile sięgam pamięcią miałam okazje być na jakiś degustacji w winnicy byłej Jugosławii. Pamiętam że było to wino białe. I tyle pamiętam sama nawet nie wiem dlaczego intro to może dlatego że miałam dopiero za skończone 18 lat i nie przykładam wagi do tak ważnych aspektów codziennego życia jakim jest produkcja a przede wszystkim smak wina. Zanim sięgnie się po butelkę jakiegokolwiek trunku warto byłoby poznać jego historię a przede wszystkim ile pracy zostało włożonej w stworzenie takiej właśnie butelki zachwycające zdjęcia spowodowały że chyba otworzę sobie jakiś trunek tylko muszę poczekać do wieczora bo póki co jest 8:40 i nie wypada!
Dokładanie Kasiu, zawsze warto najpierw zapoznać się z historią i wysiłkiem włożonym w produkcję wina, aby ocenić jego smak 🙂
Wspaniale pokazałaś winny skarb Twojego regionu, uwielbiam odwiedzać takie miejsca i również z chęcią wybrałabym się na taki spacer po winnicy. Teraz u nas jesień i aż zabieram ręce żeby odwiedzić jakąś w regionie. To nie tylko przygoda ale i dobra szkoła, można się tyle dowiedzieć nie tylko o geografii danego regionu ale i klimacie. Wszyscy ostatnio obserwujemy widoczne zmiany klimatyczne,jak sądzę właściciele winnic również odczuwają to na własnej ( winorośli) skórze.
Jak zawsze potrafisz mnie zachwycić.
Dziękuję bardzo! Uwielbiam Galicję i z radością dzielę się wszystkimi informacjami na jej temat. Masz zupełną rację, taka wizyta w winnicy to nie tylko wiedza na temat wina, to również geografia, klimat a często nawet historia danego regionu.
Winnice mają swój niepowtarzalny urok. Jak jeszcze można zerknąć nieco w jaki sposób powstają te pyszne wina, to już pełnia szczęścia. Dzięki Tobie mogłam zajrzeć za kulisy produkcji tego szlachetnego trunku. Szkoda tylko, że nie można się poczęstować 😉
Bardzo się cieszę 🙂 Też marzę, że może kiedyś wirtualnie będzie można poczęstować się pysznościami z blogów kulinarnych, czy skosztować wina z winnic na świecie.
Mnie do winnicy dwa razy nie trzeba zapraszac 😀 W sumie to nawet raz nie trzeba. Sama chetnie sie wprosze. Super opisane. Chce sie jechac.
Bardzo dziękuję i oczywiście zapraszam 🙂