Piękna, niezbyt długa( około 2 godz) i nieforsowna trasa, która zaczyna się i kończy przy promenadzie Aldan. Polecana jest o każdej porze roku. My wykorzystując słoneczną pogodę, wybraliśmy się na naszą wyprawę na początku stycznia.
Rozpoczęliśmy swoją wędrówkę od podziwiania małego średniowiecznego mostu obok pralni (lavadero). Obok niego znajdują się antyczne elementy ,a nawet średniowieczny grobowiec (wyrzeźbiony w najwyższej części dużego kamienia, który znajduje się tuż przed pazo).
Most przy pazo Rzeka przy pazo
Styczniowe magnolie Wejście do lasu
Ku naszemu zaskoczeniu, po drugiej stronie ulicy, naszym oczom ukazała się piękna, kwitnąca magnolia, oby była zwiastunem nadchodzącej wiosny! Dalej idąc niewielką ścieżką weszliśmy do El Bosque Encantado (Zaczarowanego Lasu). Tam zaskoczyła nas bujna roślinność, którą tworzą piękne okazy dębów, brzóz, laurów, kasztanowców, pnączy, paproci i świerków.
Idąc dalej prostą ścieżką musieliśmy ominąć mały strumień. W momencie, kiedy najmniej się tego spodziewaliśmy natrafiliśmy na autentyczny zamek z blankami, fosą i mostem zwodzonym. Jego omszałe mury i pięknie prześwitujące promienie słoneczne, przeniosły nas na chwilę w świat magii.
Nieco dalej dotarliśmy do akweduktu, który dostarczał wodę do wieży. Ogromna masa kamieni, tworząca centralny łuk, przez który możemy przejść i odkryć ten architektoniczny cud pochodzący prawdopodobnie z lat dwudziestych V wieku.
Nasza trasa prowadziła wzdłuż rzeki Orxas, gdzie mogliśmy odkryć pozostałości starych młynów wodnych, pokrytych zaroślami, kamienne i drewniane mostki oraz niewielkie, ale urokliwe kaskady.
Możemy się tylko domyślać, że kiedyś był to bardzo ruchliwy obszar, gdzie ludzie schodzili się do młynów. Przynosili cenną kukurydzę i odbierali worki z mąką. Teraz młyny są tylko wspomnieniem przeszłości, która nigdy nie wróci.
Trasa jest przyjemna, zawsze w cieniu wielkich drzew i przy ciągłym szumie rzeki. Po drodze nie brakuje miejsc, w których można usiąść, posilić się, odpocząć i delektować ciszą.
Po powrocie do Aldan, podziwialiśmy stary kościół, oraz wybrzeże i port w którym łodzie i statki odpoczywają po pracy. Na końcu promenady, natrafiliśmy na ciekawą szopkę rybacką.
Po sezonie miejscowość wydaje się opustoszała. Gdzieniegdzie przechadzają się spacerowicze, lecz większość malutkich barów i kawiarenek, które latem tętnią życiem, jest zamknięta.
Port
Jeśli chcecie przez chwilę poczuć magię „Zaczarowanego lasu” polecam tę wyprawę późną jesienią lub wczesną wiosną, aby uniknąć tłumów i pozwolić zadziałać swojej wyobraźni.
Ależ klimatyczna i wciągająca podróż. Tak jak napisałaś krótka, ale intensywna w doznania, piękne widoki.
Piękne są te wszystkie szlaki w Galicji. Za każdym razem odkrywamy coś nowego 🙂